Translate

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział Pierwszy

                                                  
  Budzik po raz kolejny dawał znak że to pora już wstawać ale mi nie chciało się go wyłączyć.Schowałam głowę pod poduszkę ale to nic nie dało.W końcu zirytowana dym dzwonieniem wywaliłam go przez okno.Oczywiście sąsiad podlewający już o wschodzie słońca kwiatuszki spojrzał na mnie.
-Dzień dobry panie Brown!-Rzuciłam i zawstydzona z prędkością światła zamknęłam okno.Na dworze była śliczna pogoda.Lubie takie dni...Chwila...Spojrzałam na kalendarz wiszący na ścianie mojego pokoju i dopiero teraz zorientowałam się którego dziś mamy.KONIEC ROKU SZKOLNEGO!!!! 
   Nareszcie nie będę musiała wstawać o siódmej rano! Ale to szybko zleciało...To właśnie dziś kończę 3 liceum.Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ciuchy  
po czym poszłam z nimi do łazienki.Wzięłam szybki prysznic  po czym się porządnie wytarłam.Ubrałam się w naszykowane ciuchy i zrobiłam makijaż.Włosy wysuszyłam i zaplotłam z nich warkoczyka.Ostatni raz spojrzałam w lustro i po raz kolejny zadałam to samo pytanie:"Czemu to akurat spotkało mnie?!" Wyszłam z łazienki i wróciłam do swojego pokoju.Do małej białej,torebeczki wsadziłam telefon,chusteczki(zawsze przydatne) i portfel,po czym zeszłam na dół.Po kuchni krzątała się mama i przygotowywała dla nas śniadanie.
-Cześć mamuś!-Powiedziałam dając jej całusa w policzek.
-Cześć skarbie.Wyspałaś się?
-Nie bardzo.Bliźniaczki i mój kochany braciszek jeszcze śpią?
-Tak.Obudzisz Tomka?-Tomek to mój 20-letni brat.
-Jasne mamuś!-Powiedziałam a gdy się odwróciła zgarnęłam ze stołu butelkę wody.Na palcach zakradłam się do pokoju mojego brata.Słodko chrapał.Chwile się pogapiłam jak śpi....Wyglądał naprawdę bardzo uroczo....Bez chwili zastanowienia wylałam całą zawartość butelki na brata.
-CO SIĘ DZIEJE KURDE?!-Wydarł się a ja krztusiłam się ze śmiechu.
-Czy ciebie do końca pogrzało kobieto?-Zapytał gdy mnie zobaczył.....albo raczej usłyszał.
-Nie.Wstawaj-Powiedziałam i wskoczyłam mu do łóżka.
-Co za licho cię tu przysłało?!
-Osiołki!
-Wynoś się!!
-Nie!
-Idiotka!
-Miło mi Bella jestem!-Powiedziałam i zaczęłam uciekać bo już celował we mnie poduszką.Zeszłam  na dół do kuchni gdzie siedziały już Zuza ,Julka i tata.
-Cześć tatku!-Powiedziałam podchodząc do ojca w garniaku i dając mu całusa w policzek.Mój tata jest adwokatem.Zajęłam miejsce przy stole i zaczęłam jeść.
    Gdy pochłaniałam trzeciego tosta z dżemem na dół zszedł mój braciszek i specjalnie zajął miejsce naprzeciwko mnie aby kopać mnie po kostkach.
-Auć debilu!!-Krzyknęłam a rodzice dziwnie na mnie spojrzeli.
-E....To taka nowa piosenka.Auć debilu-Wybrnęłam z opresji.
-Ach ta dzisiejsza młodzież.-Powiedział mój tata i powrócił do czytania gazety.
-Uuu..Ale nasza Bella się dziś odstawiła! Pewnie dla tego swojego Mikołaja!-Powiedział mój brat a w sercu poczułam okropny skurcz.
-Cicho siedź idioto!-Powiedziałam wstając od stołu.
-Bello możesz na chwilę jeszcze zostać?-Usłyszałam głos mamy i natychmiast usiadłam.
-Chcieliśmy wam z mamą coś powiedzieć-Odrzekł mój tata odrywając wzrok od gazety.Już obawiałam się najgorszego.
-Będziemy mieli braciszka!-Wypaliła Zuza.
-Cicho siedź klonie numer jeden bo jeszcze to okaże się prawdą!-Powiedział mój brat.Spojrzałam na zawiedzioną Zuzę.Była coś dziś cicho...Zbyt cicho jak na nią.Zuza i Julka mimo że są z wyglądu do siebie podobne są swoimi przeciwieństwami.Zuza jest odważna i gadatliwa a Julka...Julka to Julka.Wstydliwa i mało mówna.
-Nie dzieci.Nie powiększamy naszej rodzinki.Przeprowadzamy się!-Powiedziała z entuzjazmem mama.
-ŻE CO?!-Krzyknęłam ja i mój brat jednocześnie.
-Dostałem pracę w kancelarii w Londynie i się zgodziłem.Za dwa dni jedziemy do Londynu!-Powiedział tata
-Nigdzie nie jadę!-Oznajmiałam.
-Nie Bella!Albo jedziesz z nami dobrowolnie albo zaciągnięta siłą!-Pogroził mi mój ojciec.
-Jesteście okrutni!
-Dziecko uspokój się...-Powiedziała cicho mama.
-Nie uspokoję się!! Jak mam być spokojna skoro chcecie się wyprowadzić! Tu jest mój dom!!! Mam tu przyjaciół!! No i babcia Edwina!-Wybuchłam.
-Babcia Edwina się zgodziła skarbie.A przyjaciół znajdziesz nowych
-Ale nikt nie zastąpi mi Emmy!
-Będzie mogła do nas przyjeżdżać w każde wakacje! -Powiedział tata a ja się nie co uspokoiłam.
-Zgodzę się pod jednym warunkiem...
-Tak skarbie?-Zapytała mama widząc że chcę pójść na kompromis.
-Kupicie mi bilety na One Direction.-One Direction to mój ulubiony zespół.
-No niech ci będzie!-Powiedział tata.A ja wstałam od stołu.Ubrałam moje białe sandałki na koturnie i na to zwykłe białe bolerko.
-Wychodzę!-Krzyknęłam.
-Powodzenia w szkole!-Usłyszałam głos mojej mamy
-Ta,ta dzięki!-Rzuciłam i wyszłam z domu.Szłam powoli ulicą zastanawiając się jak powiem o przeprowadce Emmie.Jej dom znajdował się niedaleko  mojego więc zawsze gdy szłyśmy do szkoły szłam po nią.Tak zrobiłam i dziś.Drzwi odtworzyła mi Emma.
-Cześć! Ślicznie wyglądasz!-Powiedziała na powitanie.
-Hej ty też.
-Mamo wychodzę!-Krzyknęła i razem ze mną wyszła.Przez dziesięć minut trajkotała mi o jakiś błahostkach w końcu zebrałam w sobie odwagę i jej przerwałam.
-Emma możesz mnie chwilę posłuchać?
-Jasne.Co jest Nessie?
-E...No bo widzisz...Po jutrze wyprowadzam się do Londynu-Powiedziałam i skuliłam się czekając na jej reakcję lecz ona się nie odzywała.
-Ej wszystko dobrze?
-Tak...Tylko...Będzie mi cię brakować-Powiedziała ze łzami w oczach.
-Oj Em! Mi cię też!-Powiedziałam rzucając się na szyję przyjaciółki.Resztę drogi przebyłyśmy rozmawiając o tym jak będzie nam siebie brakować.

                                                       ***
Hej!!! Jak się podoba? Mam nadzieję że bardzo! Liczę na szczere komentarze.Następny pojawi się już niedługo!